top of page
Szukaj
  • Zdjęcie autoraTomasz Małycha

Škoda Karoq Sportline 2.0 TSI 4x4 DSG


Czułeś kiedyś, że twoja praca jest równie bezcelowa co człowieka montującego przełącznik zespolony kierunkowskazów w BMW? Cóż, mnie właśnie to spotkało. Dostałem do testu samochód… który nie istnieje.

Dobrze, trochę mnie poniosło. Jasne, że taki samochód istnieje. Ba, widzicie go na zdjęciach ubarwiających ten tekst, a w dalszych akapitach nawet dowiecie się o nim nieco więcej. Problem polega jednak na tym, że już go z pewnością nie kupicie. Przynajmniej jako nowy, samodzielnie skonfigurowany samochód. Widzicie, w momencie kontaktu ze Škodą, pod sam koniec ubiegłego roku, bez przeszkód można było wejść w internetowy konfigurator i odtworzyć testowany egzemplarz, łącznie z ceną kończącą się na kwocie 173 tysiące złotych. Teraz już taki problem nie istnieje i nikt nie będzie się mógł oburzyć "jak to, 173 tysiące za Kuraka". Po prostu jednostka 2.0 TSI została wycofana z oferty tego modelu.

Ciężko mi jednoznacznie powiedzieć. Dwulitrowa jednostka jest wprawdzie całkiem mocna, wszakże posiada 190 KM i 320 Nm, nie można jednak powiedzieć by te wartości powodowały szybsze bicie serca. Wersja wyposażenia (Sportline) stwarza co prawda pozory sportowości - posiada m.in. rewelacyjne fotele oraz przyjemnie wyprofilowaną kierownicę. Rozczaruje się jednak ten, kto będzie od Czeszki wymagać faktycznie niezapomnianych wrażeń z jazdy. Odczucia te są jak najbardziej poprawne, auto stabilnie zachowuje się nawet przy awaryjnych manewrach, jednak nie ma w tym nic ze sportu. Silnik zdaje się mieć astmę i z dużym opóźnieniem reaguje na polecenia prawej stopy. Trzeba mu jednak oddać, że gdy już zorientuje się co ma zrobić, wykonuje to bardzo sprawnie. Według danych producenta Karoq potrafi w równe siedem sekund osiągnąć setkę i choć zza kierownicy wcale tego nie czuć - liczby pozostają faktami.


Problemem dwulitrowej benzyny jest jednak spalanie. Podchodząc do tematu inaczej - nie jest ono przerażająco wysokie, jednak odnoszę wrażenie, że mogłoby być ono mniejsze. Moim najlepszym rezultatem, przy stałej prędkości około 90 km/h w drodze z Katowic do Kamienia Śląskiego było 6,5 litra na sto kilometrów. Odrobinę szybszy powrót zakończył się już wynikiem 7,2 i realnie, dla osób, które nie przejmują się aż tak zużyciem paliwa, można założyć, że Karoq będzie spalać około 8-9 litrów w trasie i nieco ponad 10 w jeździe miejskiej. Ja wiem, że mówimy tu o najmocniejszej wersji, ale pamiętajmy, że to tylko niewielki kompakt!

"Niewielki" to też kwestia dyskusyjna. Samochód bazuje przecież na Scali, więc jest autem kompaktowym. Tak też określiłbym wymiary tego samochodu - z zewnątrz odpowiednio mały, by manewrowanie nim nie sprawiało żadnych kłopotów, w środku zaś naprawdę przestronne auto, w którym bez problemu miejsce znajdzie komplet dorosłych pasażerów, a i bagażnik zmieści duże zakupy. To bardzo dobra alternatywa dla wszystkich, którym Kodiaq wydaje się być przytłaczający, a Kamiq za mały.

I to jest chyba klucz do sukcesu w przypadku Karoqa - bycie optymalnym w niemal każdym zakresie. Przestronność, praktyczność, bogate wyposażenie, którego pozwoliłem sobie nie omawiać (odsyłam do testu pozostałych aut tej marki). Škoda poradziła sobie nawet z problemem posiadania nieekonomicznego silnika w ofercie. Cóż, może dało się to zrobić w bardziej wyrafinowany sposób, ale hej, udało się! Pozostaje tylko pytanie, czy tak często zachwalana przeze mnie jednostka 1.5 jest na tyle optymalna, by bez problemu uzupełnić pustkę po większym rodzeństwie. Na podstawie dotychczasowych doświadczeń - wydaje mi się, że tak. Trzeba będzie to jednak zweryfikować w osobnym teście.



42 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page